Słowa, słowa, słowa

"Tears to Tiara II: Heir of the Overlord" to gra dla wytrwałych. Nie chodzi nawet o infantylną czy bombastyczną otoczkę w stylu mangi. Problem z tą nader ciekawą produkcją jest inny. Zawodzi tu
"Tears to Tiara II: Heir of the Overlord" to gra dla wytrwałych. Nie chodzi nawet o infantylną czy bombastyczną otoczkę w stylu mangi. Problem z tą nader ciekawą produkcją jest inny. Zawodzi tu jeden z dwóch filarów, na których stoi gra.



Sequel "Tears to Tiara" zapowiada się na początku całkiem nieźle jako miks tzw. visual novel oraz taktycznego erpega w japońskim stylu. Kto zna takie produkcje jak "Final Fantasy Tactics Advance" czy "Tactics Ogre", bez problemu odnajdzie się w "Tears to Tiara II". Mechanika walki jest dość tradycyjna. Nasze postacie i wrogowie poruszają się w turach. Najpierw drużyna, potem nieprzyjaciel. Każda postać ma jakąś konkretną profesję, jest też przypisana do jednego z licznych żywiołów. Podczas gry wszyscy zdobywają kolejne poziomy doświadczenia i umiejętności. Rozwijamy zatem różne zdolności i z ich pomocą ograniczamy populację dzików, pszczół oraz żołnierzy Świętego Imperium. Klasyka, wykonana zresztą bardzo dobrze.

Poza tradycyjnymi elementami taktyki"Tears to Tiara II"ma dwa ciekawe dodatki wzbogacające walkę. Pierwszy (świetny) pomysł to przewijanie walki. W dowolnej turze możemy cofnąć się do ostatniej tury... ale też każdej innej, a potem ponownie rozegrać resztę potyczki od wybranego przez nas momentu. Co w tym takiego dobrego? Ano to, że przewijanie nie jest jedynie ułatwieniem, ale swego rodzaju trybem testowym. Możemy popróbować różnych taktyk, strategii, możemy zrobić rozpoznanie wrogów, a potem rozegrać mapkę już po bożemu, tak by na końcu dostać najwyższą notę rankingową.



Druga modyfikacja to lider drużyny. Podobnie jak przewijanie, dowódca jest bardzo prostym mechanizmem, który zmienia nieco oblicze walki. Każda z naszych postaci może na daną walkę zostać wybrana przywódcą. Ten dostaje specjalną, zarezerwowaną tylko dla niego zdolność. W zależności od tego, czy liderem jest Hamil, Astarte czy Dion, otrzymujemy różne bonusy. Może to być leczenie niewielkiej liczby punktów życia na turę, zwiększona obrona czy szansa na trafienie.

Główny problem"Tears to Tiara II"nie leży w bardzo sympatycznych walkach na taktycznych mapkach. Znacznie słabsza jest bowiem druga warstwa gry, czyli visual novel. Przez pierwsze sześć czy siedem godzin gry (pierwszy rozdział) rozegramy kilka walk, które w sumie zajmą nam nie więcej niż trzydzieści minut. Reszta to tekst, co dla gracza oznacza przeklikiwanie się przez kolejne dialogi różnych bohaterów. Dysproporcja pomiędzy grą a czytaniem historyjek i dialogów jest ogromna. To może na wstępie odrzucić od"Tears to Tiara II"wiele osób.



Nie byłoby w ścianie dialogów nic złego, gdyby nie to, że nie jest to literatura pierwszego sortu. A szkoda, bo sam pomysł na uniwersum jest dość ciekawy."Tears to Tiara II"rozgrywa się, z grubsza, w świecie antycznym. Nie jakimś wymyślonym, ale autentycznym, znanym nam z lekcji historii. Oto mamy znajdujące się pod butem Świętego Imperium miasto Barca. Obłożone jest ono, podobnie jak całe królestwo Hiszpanii, potwornymi podatkami, a mieszkańców wykorzystuje się do pracy w kamieniołomach albo do burzenia świątyń starych bogów. Rebelia, kiedyś stłamszona w zarodku, powraca przy okazji festiwalu ku czci dawnego boga Ba'ala. Główny bohater, Hamil, jak się okazuje, może wcielać się w bóstwo wojny, Melqarta. Pospołu z ziemską inkarnacją bogini Astarte oraz dowództwem rebelii wyzwalają miasto i ruszają z odwetem na Imperium.

Jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił,"Tears to Tiara II"to jako żywo fragmenty fenickiej historii, walki z Imperium Rzymskim, wojny punickie oraz kilka innych, mocno unurzanych w mitologii wydarzeń. Całość jest sensowna; mało tego, pełna jest niuansów, smaczków i intertekstów. Kto interesuje się starożytnymi mitologiami albo po prostu historią (w lekkim wydaniu), ten będzie zadowolony. Gorzej, że o ile w szczególe"Tears to Tiara II"jest świetne, o tyle w ogóle niestety leży i kwiczy. Fabuła jest po prostu nędzna. Mija kilka godzin przedzierania się przez tekst, a my wciąż drepcemy w miejscu.



Niestety, o ile wypada pochwalić twórców za sprytne przeniesienie wydarzeń historycznych w nader ciekawe realia fantasy, o tyle realizację głównego wątku fabularnego potraktowano po łebkach. Dialogi albo są drętwe, albo niewiele wnoszą do historii. Powyższe streszczenie to raptem pierwszy rozdział gry, czyli bite sześć godzin tekstu i niewiele samego grania. A to przecież wstęp do całej historii! Jest różnica pomiędzy niespiesznym przedstawianiem wydarzeń a rozpychaniem ich przez kiepsko napisane, niewiele wnoszące do tematu i infantylne linie dialogowe.

Drugi zawód czeka nas, gdy wreszcie przebrniemy przez te kilka godzin prologu. W"Tears to Tiara II"niewiele jest do roboty. Poza głównym wątkiem nie znajdziemy licznych aktywności pobocznych, z których znane są inne taktyczne erpegi z Japonii. Pomiędzy misjami fabularnymi możemy nieco potrenować, zmienić ekwipunek, zakupić odpowiedni oręż albo podkręcić bądź zmodyfikować zdolności. I to w zasadzie tyle. No dobrze, można oswoić (nie tylko) świnię, ale nie jest to porażająca zaleta gry.

Zadziwiająco dobra jest oprawa audiowizualna. Nie chodzi bynajmniej o przełomowe efekty specjalne. Stylistycznie"Tears to Tiara II"jest bardzo spójne. Co prawda niektórym mogą przeszkadzać postacie w stylu "super deformed", ale świetnie współgrają one z resztą gry. Postacie podczas dialogów czy krótkich scenek filmowych narysowane są zresztą świetnie. Nie gorsza jest ścieżka dźwiękowa. W"Tears to Tiara II"mamy tylko oryginalne, japońskie głosy. Voice acting jest jednak na najwyższym poziomie, podobnie zresztą jak utwory przygrywające podczas walk czy opowiadanej historii.



Najbardziej bolesne jest to, że "Tears to Tiara II: Heir of the Overlord" nie spodoba się obu grupom docelowym. Wielbiciele visual novel zmęczą się okazjonalnymi walkami. Fani taktycznych erpegów będą z kolei zawiedzeni, bo pomiędzy potyczkami czekają na nas, bagatela, półgodzinne dialogi i marnie rozwijana historia. Gdy zaczyna boleć palec od klikania na kolejnych okienkach z tekstem, aż chce się powtórzyć za Hamletem: słowa, słowa, słowa...
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones